poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Wszystkie jasne miejsca - Jennifer Niven

    Nikt chyba nie chciałby znaleźć się w czarnej dziurze. Mimo naszej ciekawości.  Chyba nikt nie jest tak odważny, żeby sprawdzić, czy staw jest naprawdę bez dna.  Ale jest jedna osoba, która to zrobiła - Theodore Finch, którego wszyscy nazywają wariatem.  Ale czy naprawdę nim jest?  Może po prostu pogubił się w życiu?
     Theodore ma 17 lat.  Właśnie został wybudzony ze Snu,  którego nie potrafi wytłumaczyć.  Jest chłopakiem,  który wszczyna bójki, chodzi do psychologa i opisuje różne metody samobójstwa. Na dzwonnicy szkolnej chce wypróbować jedna z tych metod,  ale kiedy zauważa tam piękną dziewczynę, Violet Markey coś zmienia się w jego toku myślenia.  Od tego czasu pragnie opiekować się dziewczyną, aby taka sytuacja się nie powtórzyła.  Ale, czy dwójce tych młodych ludzi uda się zapobiec samobójstwu? 
    Wątków było więcej niż ja opiszę, ale ja chciałabym przedstawić wam te dla mnie najważniejsze:
  • wątek podróży: Na lekcji geografii USA nauczyciel zadał całej klasie zwiedzanie ciekawych, historycznych miejsc Indiany. Można się spodziewać, że Finch wyszedł przez szereg i zgłosił się do pary z Violet. Razem odwiedzają ciekawe miejsca, które ja z chęcią również odwiedziła. Kto nie chciałby zobaczyć bibliobusów, czyli biblioteki w busie? Myślę, że my książkoholicy zrobilibyśmy co tylko w naszej mocy, by je zobaczyć.
  • wątek Snu Fincha: był dla mnie niezrozumiały. Kompletnie nie wiedziałam o co w tym chodzi, mimo że było opisane jak on  wtedy się czuje.  Nie wiem co podczas niego się działo.  Był nieprzytomny,  a może po prostu leżał w łóżku i nie wychodził z pokoju? Przecież przez ten Sen nie było go bardzo długo w szkole. Co z zaległościami i nienapisanymi testami? O nadrabianych lekcjach nic nie jest napisane. (Tak wiem czepiam się) 


     Książka pani Niven jest dobrze wykreowana.  Postacie są ciekawe,  mają w sobie wiele tajemnicy, których nie odkryjemy do końca. Czytałam ją dosyć długo bo około półtora tygodnia.  Nie wciągnęła mnie tak bardzo jak opisują to inni. Nie jestem w niej zakochana i chyba do niej nie wrócę. Oczywiście była inna od pozostałych powieści jakie czytałam,  ale mnie nie urzekła. Podczas czytania trochę się nudziłam, chociaż wątek podróży bardzo mi się podobał. W oku zakręciła mi się łezka,  ale nie płakałam tak jak potrafię to robić. Nie wiem czym spowodowane jest to, że mi się nie podobała.  Może przez niewyleczony kac książkowy po "Promyczku "?  A może przez emocje jakie opisywały inne osoby?  Nie wiem,  w każdym razie książka była dobra, ale trochę mnie wynudziła.  
    Pewnie w waszych głowach pojawi się pytanie, czy polecam tę książkę.  I tak, polecam ją mimo mojego braku uczuć wobec niej. Myślę, że podobnie do "Eleonory i Parka" będzie odpowiednia na przerwę między książkami, które zasługują na więcej uwagi . 


Dominika

5 komentarzy:

  1. Podobała mi się, choć nie była jakaś wybitna. Jak dla mnie była to dobra książka :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    SZELEST STRON

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą. Nie była wybitna, ale była dobra 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem była to książka przeciętna. Czytałam już pełno podobnych i niczym mnie nie zachwyciła. Po prostu nic ciekawego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze w bibliotece, kiedy widziałam tę książkę, omijałam ją szerokim łukiem. Nie mam pojęcia dlaczego. Potem spotkałam się z kilkoma naprawdę pozytywnymi recenzjami tej książki i miałam na nią wielką ochotę. A teraz Twoja recenzja, która namieszała w mojej głowie niczym huragan.
    "Eleonorę i Parka" nie chcę czytać, więc myślę, że i tej książce podziękuję, choć muszę przyznać, że wątek podróży wydaje się być ciekawy! :D

    Świetna recenzja! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Również spotkałam się z dużą ilością pozytywnych recenzji. Aż mi było głupio pisać coś innego od wszystkich

    OdpowiedzUsuń