sobota, 30 kwietnia 2016

Czytelnicze podsumowanie marca i kwietnia.

            Koniec kwietnia, czyli czas na kolejne podsumowanie. W tych miesiącach została wydana cała masa niesamowitych książek, a także wiele ciekawych lektur za mną. Zorganizowałam wydarzenie dotyczące "Rywalek", które nadal trwa. Brałam udział w Bookhatonie ze "Szklanym mieczem" i właśnie zdałam sobie sprawę, że jeszcze nie napisałam recenzji tej części przygód Mare, ale obiecuję to nadrobić. Mam nadzieję, że w tym spisie nie zapomnę o jakiejś biednej książce. Z góry ją za to przepraszam. Istnieje też prawdopodobieństwo, że wpiszę tytuły w złej kolejności, więc książki nie bądźcie na mnie złe.


Marzec

1. "Byłam tu" Gayle Forman (317)
2. "Czas Żniw" Samantha Shannon (520)
3. "Stary człowiek i morze" Ernest Hemingway (116)
4. "Ta dziewczyna" Colleen Hoover (384)
5. "Confess" Colleen Hoover (320)
6. "Lato drugiej szansy" Morgan Matson (450)
                                                                       
                                                                           Liczba stron: 2107


Kwiecień
1."Syzyfowe prace" Stefan Żeromski (190)
2. "Syrena" Kiera Cass (392)
3."Gra w kłamstwa" Sara Shepard (296)
4. "Szklany miecz" Victoria Aveyard (560)
5. "Rywalki" Kiera Cass (336 - czytałam trzeci raz)
6. "Elita" Kiera Cass (328 - również czytałam trzeci raz)
7. "Czy wspominałam, że Cię kocham?" Estelle Maskame (408)


                                   Liczba stron w miesiącu: 2510
Liczba przeczytanych książek w dwóch miesiącach: 13
Liczba stron przeczytanych w dwóch miesiącach: 4617
                                                     Liczba przeczytanych książek w roku: 37
                                                       Liczba stron przeczytanych w roku: 10597



            Wyniki w tych miesiącach nie były zbyt okazałe, ale mam zamiar się poprawić. Teraz czekają na mnie "Królowie Przeklęci" Drunona. Czytał ktoś? Warto?
                        
                                                                                          Daria

niedziela, 24 kwietnia 2016

Zostać księżniczką, czyli "Rywalki"


            Która dziewczyna nie chciała zostać księżniczką? Kto nie chciał spotkać swojego księcia z bajki,  z biednego Kopciuszka zamienić się w najprawdziwszą księżniczkę? Przed 35 dziewczynami z Illei - młodego państwa utworzonego na terenie dawnych Stanów Zjednoczonych stoi szansa na spełnienie swoich najskrytszych marzeń. Z każdej prowincji zostanie wylosowana jedna kandydatka, która będzie mogła walczyć o rękę przystojnego księcia Maxona. Jednak główna bohaterka - America nie chcę brać w nich udziału. Ma wszystko na czym jej zależy - chłopaka, kochającą ją rodzinę. Brzmi jak zwyczajny romans, prawda? Jednaj w tej książce jest coś magicznego. Możemy się spodziewać, że to właśnie Americę wylosują, ale czytając powieść po prostu przez nią płyniemy, nie zastanawiamy się nad bezsensem niektórych sytuacji ( zauważyłam kilka czytając po raz trzeci, ale po trzech rozdziałach płynęłam przez książkę, jak żaglówka przy wietrze).
            America jest niesamowitą kobietą. Wie czego chce i ma wspaniały temperament, może jest strasznie wygadana, i najpierw mówi, a potem myśli, ale dzięki temu była na swój sposób unikalna. Ważni są dla niej nie tylko ludzie, których kocha, ale także ci, których nie zna, zawsze troszczy się o słabszych, biedniejszych i dzięki niej niejednokrotnie śmiałam się podczas czytania, bo jaka dziewczyna wyzwałaby następcę tronu od płytkich i głupich przy pierwszym spotkaniu?
             Jednak bycie księżniczką nie jest tak łatwe, jak każdemu się wydaje, bo oprócz pięknych sukienek, których opisy dodawały książce bajkowej atmosfery oraz przyjęć to też obowiązki. Tego właśnie doświadczają kandydatki, których pomysły są czasami lepsze niż króla. To wydawało mi się trochę oderwane od rzeczywistości, ale przecież to fikcja wszystko jest możliwe.
            Powiem, że mnie wątki miłosne nie denerwowały, wręcz sama musiałam się zastanowić, czy lepszy dla Americi byłby Aspen, czy Maxon. Myślę, że obaj byli cudowni i każdy z nich miał swoje zalety i wady, więc trzeba zdać się tylko na swoje uczucia, które niejednokrotnie nie idą w parze z naszym rozumem.
             Ogólnie ta książka mnie zachwyciła, zaczarowała, znów sprawiła, że chciałam być księżniczką, choć myślałam, że ten etap już dawno za mną.  Musiał, być przecież jakiś powód, by po tym, jak przeczytałam pierwszą część kupić od razu dwie pozostałe i czytać je nieprzerwanie. Kiera Cass sprawiła, że jej książka śmieszy, wzrusza, a także uczy, by szanować biedniejszych, że ci bogatsi od nas mogą mieć dobre serce, że prawdziwa miłość może czekać na nas nawet w miejscu, gdzie kompletnie się jej nie spodziewamy. Wspominałam, że historia Mer potrafi oczarować, ale ona sprawia, że zamienia nas w zupełnie inne osoby, jesteśmy lepsi, czekamy mocniej na miłość i to też tą pomiędzy rodziną. Nie wspomniałam jeszcze o okładkach, ale je to akurat każdy widzi. Jednak nie powinnam pozostać w uwielbieniu, bo fakt jest tu wiele wątków zaczerpniętych z innych książek młodzieżowych, ale Selekcja ma coś w sobie, coś innego, coś co spodoba się każdemu, więc naprawdę warto sięgnąć po te historię i przymknąć oko na kilka błędów logicznych i utarte schematy, by dać się oczarować.





               P.S. Przepraszam za wszystkie powtórzenia, ale po prostu ciągle przeżywam zachwyt nad historią pokroju Kopciuszka. Zrezygnuję tez z oceny punktowej, bo to może niektóre utwory skrzywdzić, bo skala jest za mała. Zapraszam też do udziału w wydarzeniu:


https://www.facebook.com/events/988400027905246/permalink/991332927611956/
                                                                                 

                                                                                     Daria
                

wtorek, 19 kwietnia 2016

Jakiego koloru jest twoje lato?



         Mowa oczywiście o książce autorstwa Cariny Bartchs pt. "Lato koloru wiśni" Gdyby nie Instagram nawet bym nie wiedziała, że taka książka istnieje.  Jednak mam te szczęście, że obserwuje mnóstwo profili książkowych i wyłapuję z nich wiele książek wartych uwagi.            
            Tak samo było z tym przypadkiem.  Wieczorem zawsze się nudzę więc postanowiłam poszukać jakiś nowych profili do zaobserwowania i wtedy przede mną pojawiło się piękne zdjęcie z tą książką w roli głównej oraz jej streszczoną recenzją.  Postanowiłam, że od razu ją zarezerwuje w bibliotece. Już tydzień później miałam ja w rękach i nie mogłam się doczekać kiedy zacznę ją czytać.

            Zarwałam przez nią pół nocy (bo następnego ranka musiałam iść do szkoły, niestety) i nie kontaktowałam się z nikim póki jej nie przeczytałam.  Książka tak jak opisywana była na Instagramie,była świetna!  Zdziwiłam się, że  Daria jeszcze do niej nie dopadła. Tym razem ja byłam pierwsza, a potem z ręką na sercu polecałam ją praktycznie wszystkim.


 "Tak wielu ludzi na darmo szuka przez całe życie swojej drugiej połówki, brakującej części, która mogłaby ich dopełnić. Łatwiej jest im znaleźć igłę w stogu siana, więc w końcu zadowalają się tym, co dostają w zamian i z czasem zapominają, że może istnieć coś innego, coś o wiele głębszego"

    

            Cała fabuła książki była fantastyczna. Podobała mi się narracja 1 osobowa, która prowadzona była przez Emely. Z racji tego, że wydarzenia działy się w Niemczech, a ja nie uczę się niemieckiego pewnych nazwisk, imion bądź nazw miast nie potrafiłam wypowiedzieć.  Ale to się nie liczyło, liczyła się frajda, z jaką pochłaniałam tę książkę w tempie natychmiastowym. Potem, jak to na Dominikę przystało,  nie mogłam przestać o niej mówić. Osoby z mojej klasy i nie tylko miały mnie dosyć.
            Emely jest fajną dziewczyną, z której cięte riposty lecą jak z karabinu.Te głownie skierowane są do niego, Eylasa, którego można opisać jednym słowem, które brzmi : dupek!. Mimo mojej pierwszej opinii o nim, jego postać podobała mi się i na końcu zmieniłam zdanie na jego temat.

"- Emely, musisz mi pilnie w czymś pomóc.
Nie wiedząc, czego ode mnie chce, odpowiedziałam:
- Ręka w górę, ręka w dół, dasz radę bez mojej pomocy"

            Książka kończy się całkiem inaczej niż mogłoby się spodziewać, ale od tego są książki,  żeby nas zaskakiwać. Niektórych rzeczy domyśliłam się przed połową książki, przez co mój nastrój był mieszany. Ze względu na wypowiedziane i napisane słowa oraz przez nie domyślenie się tak prostych rzeczy przez różne postacie.  Na szczęście jest druga część, na którą już czekam i nie mogę się doczekać, kiedy dowiem się wszystkiego, czego chciałam dowiedzieć się w pierwszej części.

"Myślę, że miłość jest zdecydowanie zbyt często sprowadzana tylko do relacji dwojga ludzi, pomiędzy którym powstaje więź seksualna. Uczucia, które żywimy do rodziny, przyjaciół, to przecież nic innego niż miłość. Z tą tylko różnicą, że nie chcemy z nimi sypiać – przynajmniej w normalnych wypadkach"


            Już pod koniec kwietnia podsumowanie marca i kwietnia, a w maju niespodzianka, która mam nadzieję spodoba się wam, a ja dam radę temu podołać. Przepraszam też za moją długą nieobecność, ale wracam z podwójnym powerem. Wejdźcie na naszą stronę na Facebooku: www.facebook.com/ksiazkajestniczymogrod , gdzie jako pierwsi będziecie mogli dowiedzieć się o nowym poście. 
                                                                                                   Dominika