Czasami
musimy o czymś zapomnieć. Ból, poczucie winy nas przytłaczają. Nie widzimy
innego wyjścia niż uciec. Tak właśnie robi Ella. Nie informując nikogo wyjeżdża
do college'u w Las Vegas. Dziewczyna
wraca na wakacje do domu, a tam okazuje się, że ucieczka od problemów wcale ich
nie rozwiązuje, wręcz sprowadza na nią nowe. Okazuje się, że Micha jej
przyjaciel z dzieciństwa wciąż za nią tęskni, a także postanawia odzyskać swoja
przyjaciółkę i w dodatku swoja dawną miłość.
Kolejna
seria Jessici Sorensen według opisu jest bardzo podobna do drugiej. znow
spotykamy się z młodymi ludźmi, którzy zostali skrzywdzeni przez los, nęka ich
przeszłość, a także bolesne wspomnienia, jednak czytając "Nie pozwól mi
odejść Ella i Micha" nie towarzyszyły mi te same emocje, co przy czytaniu
powieści o Callie i Kaydenie. Tym razem byłam tylko załamana jak można napisać
tak zła książkę. Zamiast lez wzruszenia albo współczucia mogłam jedynie wylewać
łzy w związku ze zmarnowaniem mojego czasu. W tym czasie mogłam przeczytać tyle
różnych wspaniałych książek albo chociaż jedna.
Ella
oprócz zmiany miejsca zamieszkania, zmienia cała siebie. Zamiast dziewczyny,
która uwielbia wyścigi samochodowe i adrenalinę spotykamy się ze spokojną,
grzeczną, a w dodatku ładnie ubraną kobieta. Nie jest już osoba wybuchową,
woli trzymać język za zębami. Zamiast wywoływać bójki, ona grzecznie rozmawia,
co jest do niej nie podobne. Watek przemiany głównej bohaterki zaciekawił mnie
najbardziej, jednak i na nim się zawiodłam. Liczyłam, ze skoro jest ona uparta
to trochę dłużej potrwa jej powrót do dawnego "ja" i będzie to
powodem do wielu zabawnych zbiegów okoliczności , jednak gdy tylko na horyzoncie
pojawił się Micha jej przemiana została zakończona i znów mamy do czynienia z
twardzielką jaką była przed przeprowadzka.
Gdyby
nie miłość głównych bohaterów to byłaby to całkiem przyjemna historia, jednak
to ta ich miłość zdecydowanie odrzuciła mnie od tej książki. Rozumiem, że
kilkunastoletnia przyjaźń może być fundamentem do miłości, ale należy tez
pamiętać, że bohaterowie nie widzieli się 8 miesięcy, co było wiele razy
podkreślane, a oni już od samego początku historii chcieli być razem. Nawet
jeśli ich dawne odczucia odżyły to wątpię, by możliwe byłoby tak szybkie
naprawienie relacji, która ucierpiała na tym, że Ella wyjechała i nie
kontaktowała się z Michą.
Denerwowało
mnie tez podejście autorki do problemów, które doskwierały bohaterom. Moim
zdaniem powinna poświęcić im choć trochę więcej czasu. Jednak w powieści
dominowała tylko i wyłącznie miłość. Jak czytelnik mógł wczuć się w sytuacje
bohaterów, gdy ich umysły były tylko owładnięte miłością. Nie wiadomo jak się
wtedy czuli. Zamiast tego po raz tysięczny wiedziałam, że Ella jest ślicznotką
z kasztanowymi włosami, choć to też dobrze, bo są książki, które przeczytałam,
a nawet po kilku częściach nie wiem jaki kolor włosów ma główna bohaterka.
Zakończenia
książki można domyślić się już na samym początku. Zdziwiłam się jednak tym, ze
jest to seria. Po zakończeniu książki myślałam, że jest to jednotomówka. Chyba
wiem jak ta seria się skończy, więc raczej nie będę czytała dalszych części,
jeśli jednak je przeczytam to tylko po to, by dowiedzieć się co jeszcze można
dodać do historii, w której jest już po prostu wszystko.
Podsumowując
jest to naprawdę nudna i do bólu przewidywalna historia. Nie jestem w stanie
znaleźć w niej nic, co mogłoby zachęcić kogoś do przeczytania tej powieści, bo
naprawdę nie warto. Składa się na nią tylko nudny watek miłosny i problemy, o
których nic nie wiemy, ale ponoć odgrywają znaczącą rolę. Lepiej przeczytać
"Przypadki Callie i Kaydena", ponieważ ta książka tej autorki była
wzruszająca, a także piękna. Dawała nadzieję, a także motywowała, by pomimo
cierpień wziąć się w garść i szukać szczęścia, które może kryć się wszędzie.
Aż wstyd się przyznać, ale o tej książce słyszę po raz pierwszy. I bardzo się z tego powodu cieszę, bo z tego, co piszesz wynika, że to totalne dno. "Przypadki Callie i Kaydena" są wpisane na moją listę "Książek do przeczytania", ale ta książka na nią nie trafi. Dziękuję za uratowanie mnie przed takim gniotem! Bardzo przyjemna recenzja. Czasami trzeba sobie ponarzekać! :D :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoże przypadłaby Tobie do gustu, ale po przeczytaniu "Przypadków Callie i Kaydena "spodziewałam się czegoś o wiele lepszego, a tej książki nie warto czyta. Polecam tylko popatrzeć na okładkę, no jest śliczna, ale zupełnie nie pasuje do tej książki.
Usuń