wtorek, 26 lipca 2016

Czy istnieje brudna miłość? - "Ugly love"

                    Jak to się mówi: "Ilu ludzi, tyle opinii". Ten cytat odnosi się do każdej recenzji, do każdej rozmowy. Większość z Was pewnie już wie, że Dominika jest zachwycona kolejna książką Colleen Hoover pt. "Ugly love". Mnie dzieło mojej ulubionej autorki niestety zawiodło i teraz w końcu od dłuższego czasu mogę pokrytykować. Uwaga wcześniej też mogłam tyle, że niektóre książki tak mi się nie podobały, że przerwałam ich czytanie, a przecież nie można narzekać, jeśli się nie skończyło czytać.
                    Z poprzedniej recenzji znacie już po trochu fabułę "Ugly love", więc ograniczę się tylko do mojej własnej opinii. Po pierwsze główna bohaterka - Tate - była najmniej interesującą, najbardziej denerwującą bohaterką Hoover. Osoby, które przeczytały kilka powieści tej autorki wiedzą, że każdy z bohaterów się czymś wyróżnia, a to pasją, innym razem poświęceniem, czasami odwagą lub po prostu poczuciem humoru.  Tym razem więcej wiedziałam o bohaterach pobocznych i ich bardziej polubiłam niż główną bohaterkę, która była po prostu nudna ( tak wiem, że powinnam napisać, że była słabo wykreowana lub coś podobnego, ale ona była po prostu nudna i inaczej nie da się tego ująć).
                    Na szczęście Tate nie jest jedyną postacią. Moje serce zdobył Kapitan, czyli wiecznie uśmiechnięty i mądry staruszek pilnujący windy w budynku, w którym mieszka dziewczyna. To dzięki niemu na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, był promyczkiem rozświetlającym karty tej historii.
                     Od razu podkreślę, że nie jestem nieczuła i współczułam Milesowi, jednak nie do końca go rozumiałam. Osobiście po tragedii, która go spotkała, zrobiłabym coś zupełnie odwrotnego, walczyłabym o szczęście zamiast się poddawać.
                      Nie wiem, co jeszcze powinnam skrytykować. Kompletnie nie podobała mi się akcja powieści. Do książki wnosiły coś jedynie retrospekcje z punktu widzenia Milesa. W wielkim skrócie od początku wiedziałam jak ta historia się skończy, posiadałam tylko braki wiedzy w tym, co zdarzyło się w przeszłości, choć tego też trochę się domyśliłam.
                      Kończąc tą chaotyczną recenzje lepiej poświęcić kilka godzin na inną książkę Hoover niż przeżyć lekkie załamanie nerwowe, czytając tą powieść, Od razu mówię, że fatalna nie była, ale od mojej ulubionej autorki oczekiwałam czegoś o wiele lepszego, oczekiwałam kolejnego fenomenu książkowego, a to po prostu klapa.




                                                                            Daria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz